ogień tańczy
spojrzałeś na mnie i przypadkowo wbiłam Ci się w policzek
może później o tym porozmawiamy tymczasem
pora spać
zlizując chwile z nadgarstków
lubię sterylne pomieszczenia a kiedy wychodzisz
śmieję Ci się w plecy
z naszej paranoicznej namiętności
spieszymy się wiecznie
boli mnie twoja ręka
i światło gryzie w szyję
spieszymy się wiecznie
żeby znowu się nie spotkać
i nie spytać
gdzie tym razem wzejdzie słońce
środa, 6 lutego 2013
piątek, 14 września 2012
mężczyzna
miło mi,
mimo mruczących mrówkojadów
mnących małe myśli.
może muzyka manipuluje m.?
mdła mgła maskuje milczącego mężczyznę,
mrugającego mimowolnie motylom mknącym między modrzewiami.
to m.
mżawka moczy mit młodych miast
- miniaturowy mrok miauczy męcząco
ma metr,
ma mięśnie,
ma mózg,
ma mamę.
ma mleko,
ma maskotki
ma makaron,
ma mecz.
miło mi,
mimo mętnych majaczeń,
marszczących marzenia.
mimo mruczących mrówkojadów
mnących małe myśli.
może muzyka manipuluje m.?
mdła mgła maskuje milczącego mężczyznę,
mrugającego mimowolnie motylom mknącym między modrzewiami.
to m.
mżawka moczy mit młodych miast
- miniaturowy mrok miauczy męcząco
ma metr,
ma mięśnie,
ma mózg,
ma mamę.
ma mleko,
ma maskotki
ma makaron,
ma mecz.
miło mi,
mimo mętnych majaczeń,
marszczących marzenia.
czwartek, 13 września 2012
fragmenty
będę chrapała, pisała wiersze
w starym teatrze zdradzę cię z innym
potem zapadnę w otchłań bezwiedną
wrócę, wieczorem, ciemnym i zimnym
To jest życie, jest zielony materac na którym będę śniła, jest obraz kobiety w kapeluszu i biała firanka. I niebo za oknem, pięknem łagodne niebo. Nie wiem czy pamiętasz taką sytuację, kiedy czułeś, że tego wszystkiego jest za mało. I nie mam na myśli mebli. Chodzi o sens, wewnętrzny krzyk i szczęście. Bzdurą jest to czego się boisz i to, o co się modlisz. Cholerną bzdurą jest przyrzeczenie, że już nigdy nie zapalisz papierosa i nie przeklniesz na widok uciekającego sprzed nosa autobusu. Spotkasz mnie kiedyś czekając na pociąg, a ja wtedy opowiem Ci o moim nowym fotelu,który kupiłam tydzień temu na targu ze starociami.
wtorek, 11 września 2012
piszę
skrawek siebie
miłość na plecach
miłość od pierwszego wejrzenia
w kapeluszu
i kolejce
oko w rosole
dziura w niebie
i ty
gdziekolwiek
taka miłość
nie trafia się nigdy
zaklinam cię więc
od wczoraj
na jutro
w zaduszki
i zimę
śpij więc obok
jedz i czuj
żyj
smakuj
i walcz
wypuszczaj i goń
Kraków, 11.09.2012r.
miłość na plecach
miłość od pierwszego wejrzenia
w kapeluszu
i kolejce
oko w rosole
dziura w niebie
i ty
gdziekolwiek
taka miłość
nie trafia się nigdy
zaklinam cię więc
od wczoraj
na jutro
w zaduszki
i zimę
śpij więc obok
jedz i czuj
żyj
smakuj
i walcz
wypuszczaj i goń
Kraków, 11.09.2012r.
niedziela, 22 kwietnia 2012
źródło
Kolorowe parasole bujają się
ponad szarością kaktusowych pudeł
kałuże omdlenia pociągające
rozśpiewanych muzyków
kamień bursztynowych porównań
z kroplami deszczu wyłania się
z buta błazna królowej
i morelowe kalosze na
plastikowych ludziach
a ja
a ja tylko
chcę być tą siłą, zamkniętą w smutku
zakałdniczką jagodowych malin
i suknią żałobną w białym kolorze
szklaną miłością malowaną
uskrzydloną margaryną
westchnieniem mruczącym w zalotach
a ty
a ty tylko
strzałą wojownika ubranego
w nagość oddechów
snem zachłannego mikrofonu
wagonem zapachu i parabolą milczenia
przemijającym kalendarzem
i krokiem tonącym w marmurowych
listach,z dalekich stron
ponad szarością kaktusowych pudeł
kałuże omdlenia pociągające
rozśpiewanych muzyków
kamień bursztynowych porównań
z kroplami deszczu wyłania się
z buta błazna królowej
i morelowe kalosze na
plastikowych ludziach
a ja
a ja tylko
chcę być tą siłą, zamkniętą w smutku
zakałdniczką jagodowych malin
i suknią żałobną w białym kolorze
szklaną miłością malowaną
uskrzydloną margaryną
westchnieniem mruczącym w zalotach
a ty
a ty tylko
strzałą wojownika ubranego
w nagość oddechów
snem zachłannego mikrofonu
wagonem zapachu i parabolą milczenia
przemijającym kalendarzem
i krokiem tonącym w marmurowych
listach,z dalekich stron
piątek, 20 kwietnia 2012
k.
bądź mi od stóp do głowy, od pięty do ucha
od kolan do pachwiny, od łokcia do paznokci
pod pachą, pod językiem, od łechtaczki do rzęs
bądź biegunem mojego pomylonego serca
rakiem, który mózg jedząc pozwoli poczuć mózg
bądź wodą tlenu dla spalonych płuc
bądź mi stanikiem, majtkami, podwiązką
bądź kołyską dla ciała, niańką co kołysze
jedz mi brud zza paznokci, pij miesięczną krew
bądź żądzą i spełnieniem, rozkoszą, znowu głodem
przeszłością i przyszłością, sekunda i wiecznością
bądź chłopcem, bądź dziewczyną, bądź nocą i dniem
bądź mi życiem, radością, bądź śmiercią, zazdrością
bądź złością i pogardą, nieszczęściem i nudą
bądź Bogiem, bądź Murzynem, ojcem, matka synem
bądź - i nie pytaj, jak Ci się wypłacę
od kolan do pachwiny, od łokcia do paznokci
pod pachą, pod językiem, od łechtaczki do rzęs
bądź biegunem mojego pomylonego serca
rakiem, który mózg jedząc pozwoli poczuć mózg
bądź wodą tlenu dla spalonych płuc
bądź mi stanikiem, majtkami, podwiązką
bądź kołyską dla ciała, niańką co kołysze
jedz mi brud zza paznokci, pij miesięczną krew
bądź żądzą i spełnieniem, rozkoszą, znowu głodem
przeszłością i przyszłością, sekunda i wiecznością
bądź chłopcem, bądź dziewczyną, bądź nocą i dniem
bądź mi życiem, radością, bądź śmiercią, zazdrością
bądź złością i pogardą, nieszczęściem i nudą
bądź Bogiem, bądź Murzynem, ojcem, matka synem
bądź - i nie pytaj, jak Ci się wypłacę
Subskrybuj:
Posty (Atom)